STACJA III
PIERWSZY UPADEK PANA JEZUSA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie ,lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
cz.1.
Jaka jest prawda tego upadku? Co Cię powaliło? Przecież nie zmęczenie, przecież nie słabość. Skąd to sponiewierane ciało, jak ofiara wystawiona na całopalenie? Skąd to sponiewierane ciało leżące na ziemi? Stąd, że Ty chciałeś być blisko człowieka w taki sposób, że to odbiera siły. Chciałeś być aż tak blisko i chciałeś, żeby to aż tyle kosztowało.
Nie chcę być z ludźmi w sposób udawany.
Ty leżysz w prochu ziemi, ale nikt nie myśli o Tobie jak o kimś poniżonym. Tobie się nie da odebrać godności. To, co jest w Tobie, ta miłość, którą masz do mnie, jest nie do odebrania. Nic jej nie zakryje.
Boję się tego, że co innego widać, a co innego jest. Choćbym cały majątek rozdał na jałmużnę, a nie miał miłości - nic bym nie zyskał. Boję się tego, Jezu, że co innego u mnie widać, a co innego jest nawet w tej chwili - teraz. Bo widać, że klęczę, że jestem przy Tobie, widać, że Cię kocham - tak mówię. Boję się swojego stroju - bo widać.
cz.2.
Żebym nie był z ludźmi w sposób udawany, żebym się nie bał, że bycie z ludźmi kosztuje, że może powalić. Wybacz mi przy tej stacji, że udawałem zainteresowanie drugim człowiekiem. Że udawałem zainteresowanie jego cierpieniem, udawałem zainteresowanie jego grzechem... I zamiast wejść z człowiekiem w jego ból, poszukać go w jego upadku - łatwiej mi było oceniać go z boku.
Ojcze nasz...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś z Nim cierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
Nowa boleść Jezusowi w sercu powstała, * Kiedy Go krzyż niosącego Matka spotkała, * Miecz przeniknął Jej serce, * Gdy Go widzi w tej męce. * On natomiast błogosławi najmilszej Matce.
STACJA IV
PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą.
cz.1.
Nikt nie oklaskiwał Cię, Matko, na tej drodze. Nikt nie mówił, że Syn Ci się udał. Wtedy wszyscy uważali Go za złoczyńcę, wytykali palcami, szydzili. Pewnie pokazywali też na Ciebie: oto tak wygląda matka złoczyńcy. Może mówili: nawet swojego syna nie umiała wychować.
Przyglądam się Tobie, Mario, z uwagą. Muszę to robić, bo Jezus powiedział do mnie, że mam być dla Niego matką, ale ja nie wiem, czy to uniosę. Kiedy ktoś mi powie: „Nie umiesz”, kiedy ktoś mnie zapyta: „Coś osiągnął?”. Kiedy ktoś się będzie śmiał, kiedy będzie mówił: „Ale sukces odniosłeś, aleś sobie wychował uczniów!”. Nie wiem, czy uniosę to, kiedy ktoś powie o moich wychowankach, że są do niczego, a nie będzie miał ochoty poznać rzeczywistej prawdy o nich.
cz. 2
Ale, Matko, uczę się teraz od Ciebie przyznawania do moich synów i córek duchowych także wtedy, kiedy są wyśmiewani, słusznie czy nie. Już teraz proszę Cię o to, żebym nie opuścił nigdy człowieka, który zostanie przez innych ośmieszony, potępiony, osądzony, a będzie moim uczniem. Żebym się go wtedy nie wyparł. Żebym nie przyznawał się tylko do tych dobrych. Żebym nie szukał towarzystwa tylko tych najlepszych. To byłaby zdrada Jezusa na Drodze Krzyżowej i zupełne niezrozumienie macierzyństwa.
Niewiele jeszcze z tego rozumiem, ale proszę o taką miłość, która nie szuka poklasku, nie unosi się pychą i potrafi unieść pytanie: „Kogoś ty wychował?”.
Zdrowaś Maryjo…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś z Nim cierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
Jezus od wielkich boleści krzyża nie zmaga. * Oto Szymon Cyrenejczyk już Mu pomaga. * Miłości dostępuje, * Że Panu posługuje, * Bo sobie przez tę posługę niebo gotuje.